„Włoski” weekend – czyli Biskupin i okolice15-17.08.2010 / 520 km


Wbrew pozorom „włoski” weekend można spędzić w Polsce, ale nie mam na myśli jedzenia pizzy czy spaghetti, tylko odwiedzenie Wenecji i Rzymu, jak się okazało, można to zrobić w ten sam dzień. 

Chcieliśmy sobie zrobić wycieczkę niezbyt daleką, ale taką, żeby trochę pojeździć i coś ciekawego zobaczyć, więc jako  cel naszej wyprawy wybraliśmy Biskupin. Niedaleko – bo tylko 240 km od Gdańska i ciekawie – bo atrakcje nie tylko w Starym Grodzie, ale i w okolicy.  

Wyjechaliśmy w piątek ok. 18.00, pogoda była dobra, jechało się lekko i przyjemnie i na miejscu byliśmy przed 22.00, w sam raz żeby zdążyć na szybkie zakupy w pobliskim sklepie. Bylibyśmy wcześniej ale trochę czasu zeszło po drodze na krótkim postoju przy tankowaniu na pogaduszki z motocyklistami jadącymi na MotoParty Bydgoszcz. Nocowaliśmy w miejscowości Łysinin 6 km od Biskupina i chociaż na polskiej wsi nie spodziewaliśmy się hotelu 5-gwiazdkowego, to jednak za 30 zł od osoby za pokój 4-osobowy, oczekiwaliśmy lepszych warunków, polecamy więc inne miejsca. 

W sobotę zwiedzanie rozpoczęliśmy od wycieczki kolejką wąskotorową Żnińską Koleją Powiatową, która kursuje na trasie Żnin-Wenecja-Biskupin-Gąsawa i mimo, że w tym roku obchodzi 116 urodziny, zawsze czuje się młodo. Oficjalne otwarcie ruchu odbyło się 1 lipca 1894 roku. Kolej ta o rozstawie szyn 600 mm, miała przewozić ludzi i towary do stacji kolei normalnotorowej w Żninie. W tym mieście usytuowano m.in. parowozownię z obrotnicą, warsztaty naprawcze i rampę przeładunkową, służącą do przeładunku z kolei normalnotorowej na wąskotorową. Dzięki dobrej koniunkturze gospodarczej kolejka przynosiła spore dochody. W roku 1911 dla ŻKP pracowało 68 osób, a roczny przewóz wynosił 80 tys. osób i 560 tys. ton towarów. Niestety w latach 30-tych dotknął ją kryzys ekonomiczny. Okres świetności powrócił w latach 1945-50, kiedy to w czasie odbudowy kraju po wojnie, kolejka przewoziła blisko 40 tys. osób i 800 tys. ton towarów rocznie. Kolejne lata przyniosły jednak wzrost rozwoju transportu samochodowego, w związku z tym w 1962 roku zdecydowano o całkowitym zamknięciu przewozu osobowego, a w kolejnych latach stopniowo likwidowano ruch towarowy. Obecnie kolej przewozi ok. 100 tys. osób i zapewnia turystom różne atrakcje. Jeżeli chcecie z nich skorzystać zajrzyjcie na stronę www.ciuchciaznin.pl tam znajdziecie również rozkład jazdy i cennik.
My ruszyliśmy z Gąsawy i jako pierwszy przystanek zaplanowaliśmy Wenecję, aby tam zwiedzić Muzeum Kolei Wąskotorowej. Muzeum zostało otwarte w 1972 roku. Zgromadzone są tam naprawdę niezwykłe eksponaty, m.in. 17 zabytkowych parowozów (najstarszy z 1899r.), wagony towarowe, pasażerskie, drezyny ręczne i motorowe, a poza tym można obejrzeć zabytkową poczekalnię, budkę dróżnika, torowiska z rozjazdami, zwrotnicami, żuraw wodny służący do uzupełniania wody w kotłach lokomotyw i obrotnicę umożliwiającą zmianę kierunku jazdy. Warto dodać, że wszystkiego można dotknąć i prawie wszędzie wejść – nie tylko do wagonów, ale i do parowozów. Weneckie muzeum „żyje” również po zmroku, w sezonie letnim 2010 nocne pokazy odbywają się w każdą drugą sobotę miesiąca. Oświetlone i dymiące parowozy to dopiero musi być widok! Jeżeli jesteście zainteresowani sprawdźcie stronę
www.muzeumznin.pl

Dodatkową atrakcją był organizowany w ten weekend (14-15.08) Turniej Rycerski i Igr Plebejskich w ruinach  zamku Krwawego Diabła Weneckiego. Można tu zobaczyć nie tylko potyczki rycerskie, ale także poznać techniki rzemieślnicze sprzed kilku wieków, nauczyć się średniowiecznych tańców, spróbować ówczesnych specjałów (nam najbardziej smakował kwas chlebowy i podpiwek w wersji ciemnej i miodowej) oraz uczestniczyć w widowiskowym pokazie ognia. 

Zamek najprawdopodobniej wybudowano w latach 80-tych XIVw. dla sędziego kaliskiego Mikołaja Nałęcza, zwanego Krwawym Diabłem. Wznosząca się na wyspie wśród bagien Gąsawki warownia była obronną rezydencją Nałęcza. W 1420r. spadkobierca i wnuk sędziego Mikołaj Pomian odstąpił zamek archidiecezji gnieźnieńskiej. Zamek strategicznie osłaniał Gniezno od granicy krzyżackiej, był też siedzibą starostów zarządzających pałuckimi majątkami kościelnymi,  mieścił także więzienie dla przestępców podlegających sądowi arcybiskupa, a w latach 1464-73 był rezydencją starosty Wielkopolski, Piotra Nałęcza z Szamotuł. Po likwidacji zagrożenia ze strony państwa krzyżackiego niepotrzebną, a kosztowną do utrzymania warownię zburzono w 1479r.

Z Wenecji, również wąskotorówką (na tym samym bilecie), pojechaliśmy do Biskupina.  http://www.biskupin.pl/asp/intro.asp  

Najstarsze ślady pobytu człowieka w okolicach Biskupina pochodzą sprzed 10 tysięcy lat, są to pozostałości po obozowisku łowców reniferów. Najbardziej interesująca dla zwiedzających jest osada obronna, która została założona na Półwyspie Biskupińskim około roku 738 p.n.e. i była zamieszkana przez blisko 150 lat. 

Ta starożytna osada została odkryta w 1933 roku przez nauczyciela Walentego Szwajcera, prace archeologiczne trwały do drugiej wojny światowej i po jej zakończeniu do roku 1974, w latach 70-tych zrekonstruowano wioskę, nadając jej obecny kształt.

Zwiedzający Biskupin mogą podziwiać drewniane umocnienia obronne, składające się z bramy zwieńczonej basztą oraz dwóch odcinków wału i falochronu. Zrekonstruowano też dwa rzędy domów wraz z kompletnymi wnętrzami.

Od 15 lat, w trzecim tygodniu września, w Biskupinie odbywa się Festyn Archeologiczny, w czasie którego można obejrzeć wiele pokazów prezentujących życie ludzi z dawnych czasów. Mimo, że w ten weekend nie było festyny, to i tak można było skorzystać z takich atrakcji jak strzelanie z łuku czy jazda konna.

Na terenie znajduje się pozostawiona scenografia do fimlu "Stara Baśń" - Zagroda Wisza. 

W drodze powrotnej obejrzeliśmy jeszcze piękny kościółek w Gąsawie. Pierwsze wzmianki o Gąsawie pochodzą juz roku 1136, jednak sam kościół, pod wezwaniem św. Mikołaja, został wybudowany około roku 1625. Jest to kościół drewniany, modrzewiowy. W czasie remonu w latach 1998-1999 odkryto w nim przepiękne malowidła ścienne, które były ukryte pod warstwą tynku przez blisko 150 lat. Poza malowidłami podziwiać można również barowowe rzeźby, ambonę oraz 5 ołtarzy, a na zewnątrz drewnianą dzwonnicę. Najstarszym zachowanym dziełem sztuki stworzonym dla koscioła jest pochodzący z XVII wieku obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, znajdujący sie w ołtarzu głównym. 

Ten udany dzień zakończyliśmy równie udanym wieczorem przy grillu (polecam szczególnie słodki deser na ciepło – banany nadziewane czekoladą) i podziwianiem rozgwieżdżonego sierpniowego nieba.

Niedzielę rozpoczęliśmy od krótkiego relaksu i kąpieli w pobliskim jeziorze, od gospodarzy dowiedzieliśmy się, że w okolicy jest ich ok. 130 (!?) 

Potem pojechaliśmy do Żnina. Symbolem tego miasta jest usytuowana na rynku gotycka Baszta, wybudowana ok. 1455r., która w średniowieczu pełniła funkcję siedziby władz miejskich – ratusza. Do pięciokondygnacyjnej wieży przylegał również drewniany budynek, w którym pracowali urzędnicy, spłonął jednak w XVII wieku. Ucierpiała także baszta i po pożarze została obniżona o jedno piętro. W XVIII wieku na wieży założono zegar, a także dzwon ozdobiony napisem upamiętniającym pożar miasta oraz plakietami z wizerunkiem św. Wacława i herbem Żnina. Obecnie w wieży ratuszowej znajduje się ekspozycja Muzeum Ziemi Pałuckiej, druga ekspozycja Muzeum znajduje się w pochodzącym z XIX wieku budynku Magistratu. Z innych wartych zobaczenia zabytków miasta trzeba wymienić 3 koscioły: pochodzący z 1909 roku poewangelicki kościół pod wezwaniem Najświętrzej Marii Panny Królowej Polski, zbudowany w XV wieku gotycki kościół p.w. śwm. Floriana oraz najstarszy zabytek Żnina - pochodzący z XIV wieku, zbudowany w stylu gotyckim i kilkukrotnie przebudowywany w póxniejszych latach kościół pod wezwaniem św. Marcina. 

Postanowiliśmy jeszcze odwiedzić Rzym, a po drodze zatrzymać się przy pomniku Leszka Białego. Był to książę mazowiecki, kujawski oraz krakowski. Pomnik ten upamiętnia miejsce w którym został zamordowany. Było to podczas zjazdu książąt w Gąsawie i zdradzie Odonica. 

Okazało się, że w Rzymie fajnie było zobaczyć… tablicę z nazwą miejscowości, żeby zrobić sobie pod nią zdjęcie. Można jeszcze ewentualnie podjechać kawałek dalej i zobaczyć stary Dąb Chrobry.  

Wszystko co dobre szybko się kończy i niestety przyszła pora powrotu czyli niedziela. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w zajeździe Dakota, który znajduje się na trasie Bydgoszcz Gdańsk, jakieś 10 km od Bydgoszczy. Z czystym sumieniem możemy polecić to miejsce. Zbudowane w stylu amerykańskiego westernowego miasteczka, w środku pamiątki z dawnych lat włącznie z całym wystrojem. A przed olbrzymia lokomotywa jak z filmów. W porównaniu z nią lokomotywy, które oglądaliśmy w Żninie wyglądały jak z bajki o krasnoludkach. 

http://dakotahotel.eu/hotel